- Uważam, że człowiek, który nie przejdzie szkolenia wojskowego, powinien mieć zamknięte drzwi do pełnienia najwyższych funkcji publicznych: w polityce, w urzędach państwowych - mówi Interii gen. Leon Komornicki. I powołuje się na przykład Szwajcarii. - Jestem za przywróceniem obowiązkowego poboru, ale trzeba to zrobić z głową i mieć świadomość, że tego nie uda się zrobić z dnia na dzień - dodaje Damian Ratka z Defence24.
- Nie ma żadnych powodów, żeby odwieszać regularny pobór. Dobrowolna, zasadnicza służba wojskowa jest wystarczająca - zadeklarował niedawno w Sejmie Władysław Kosiniak-Kamysz, wicepremier i minister obrony narodowej. Podkreślił też, że mówiąc to, chciałby "rozwiać wszelkie wątpliwości i pytania". Pytania o to, czy w sytuacji wojny za naszą wschodnią granicą przywrócenie poboru nie byłoby zasadne, pojawiają się i pojawiać będą. Zwłaszcza w obliczu tego, że część państw podejmuje właśnie takie decyzje. Reklama Państwa przywracają obowiązkowy pobór Litwa przywróciła u siebie obowiązkowy pobór już po pierwszym ataku Rosji na Ukrainę w 2014 roku. W 2018 roku obowiązkowy pobór do wojska wprowadziła Szwecja. Po 24 lutego 2022 podobną decyzję podjęła także Łotwa i zarządziła obowiązkowy pobór od 1 stycznia 2023 roku. Dyskusje o przywróceniu obowiązkowej służby wojskowej toczą się także we Francji, Wielkiej Brytanii, Włoszech oraz w Niemczech. W tym ostatnim kraju głośno mówi o tym minister obrony narodowej Boris Pistorius. Ostatnio, jak informowały niemieckie media, zlecił nawet swojemu resortowi przygotowanie różnych opcji modelu służby wojskowej, który "będzie można wprowadzić w krótkim okresie i przyczyni się do odporności społeczeństwa jako całości". Z kolei premier Wielkiej Brytanii Rishi Sunak zapowiedział przywrócenie obowiązkowej służby wojskowej po wyborach zaplanowanych na 4 lipca.
Nic dziwnego, że temat ten co jakiś czas wraca i u nas. Teraz wrócił za sprawą zapewnień ministra obrony narodowej Władysława Kosiniaka-Kamysza, który przekonywał, że wystarczy nam tyle wojska, ile mamy Reklama Podczas wystąpienia w Sejmie Kosiniak-Kamysz podał, że w tej chwili mamy łącznie 198 tysięcy żołnierzy, w tym 140 tysięcy żołnierzy zawodowych. Reszta to żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej oraz dobrowolnej zasadniczej służby wojskowej.- Zwiększamy liczebność polskiej armii, podnosząc jej zdolności operacyjne. Zainteresowanie służbą w wojsku jest ogromne - przekonywał szef MON. Obowiązkowy pobór. Czy należy go przywrócić? W Polsce obowiązuje model armii zawodowej. Ostatni obowiązkowy pobór do wojska odbył się w 2008 roku. Od 2010 r. zasadnicza służba wojskowa jest zawieszona. To oznacza, że w przypadku zagrożenia bezpieczeństwa państwa można ją przywrócić, ale dotychczas żaden z polityków, stojących na czele MON się na to nie zdecydował.- Jestem za przywróceniem obowiązkowego poboru, ale trzeba to zrobić z głową i mieć świadomość, że tego nie uda się zrobić z dnia na dzień. To wymaga stworzenia od nowa całego systemu szkoleniowego z odpowiednim przygotowaniem - ma być intensywnie i niekoniecznie długo. Moim zdaniem takie szkolenie, bo tak to można nazwać, mogłoby trwać np. około roku. Wymagałoby nie tylko dobrze przemyślanego programu, ale także odpowiedniej kadry. To nie powinni być żołnierze zawodowi z jednostek bojowych, których odrywa się od zajęć, tylko ludzie przygotowani do tego, by szkolić innych - mówi Interii Damian Ratka, starszy redaktor i analityk Defence24.
Taka obowiązkowa służba mogłaby funkcjonować, zdaniem naszego rozmówcy, na dwa sposoby - jako służba wojskowa oraz służba zastępcza dla tych, którzy z jakichś powodów nie mogą lub nie chcą pełnić służby wojskowej. Formą służby zastępczej mogłaby być np. obrona cywilna, ale także pomoc w pracy straży pożarnej, policji, straży miejskiej itd. - Przy czym powinny istnieć zachęty czy benefity, związane z wyborem służby wojskowej, która powinna być premiowana - zastrzega nasz rozmówca. - Powinniśmy spoglądać na rozwiązania stosowane w innych krajach, choćby w Finlandii, ale nie kopiować jeden do jednego, tylko dostawać te rozwiązania do naszych realiów - podkreśla. "Total force concept", czyli docenienie rezerwistów Co ciekawe, o modelu fińskim jako tym, z którego powinniśmy czerpać, mówił nie tak dawno gen. Wiesław Kukuła, szef Sztabu Generalnego Wojska Polskiego. Wojsko fińskie w czasie pokoju liczy trochę ponad 30 tysięcy żołnierzy. Oprócz tego dysponuje jednak 280 tysiącami dobrze przygotowanych rezerwistów, w których szkolenia inwestuje i których w razie potrzeby może szybko uruchomić. To model, do którego - zdaniem gen. Kukuły - powinna dążyć także Polska. Generał w rozmowie z PolskimRadiem24 ubolewał, że obecnie w polskim wojsku pokutuje przekonanie, że rezerwiści to "niejako gorszy rodzaj wojska". Powiedział, że marzy mu się wojsko na kształt modelu "total force koncept", w którym do obrony kraju wykorzystuje się potencjał każdego obywatela, inwestując w jego kształcenie i późniejszą karierę. W tej koncepcji równie ważną rolę do odegrania w wosku mają zawodowi żołnierze, co rezerwiści, stanowiąc integralną całość sił obronnych kraju.- Pracujemy nad reformą. Chcemy przenieść punkt ciężkości z rezerwy pasywnej na rezerwę aktywną, która jest trwale związana z jednostkami wojskowymi, bierze udział w ich życiu, wiąże ze służbą wojskową na długie lata. Upodmiotowienie rezerwy będzie się też wiązać ze zmianą jakości i dostępem do wyposażenia. W najbliższych dwóch, trzech latach zajdą w tym względzie potężne zmiany - mówił w Polskim Radio 24 gen. Kukuła. Żołnierze tzw. aktywnej rezerwy mogliby łączyć życie cywilne z wojskowym, czyli z jednej strony mają "normalną" pracę, a z drugiej regularnie np. kilka razy w roku uczestniczą w szkoleniach i mogą być szybko aktywowani w razie potrzeby. Gen. Komornicki: Jeden, spójny system edukacji- Powinien istnieć jeden system edukacji, przygotowania obronnego oraz szkolenia i służby wojskowej, by to wszystko uzupełniało się na kolejnych etapach życia obywatela - mówi w rozmowie z Interią gen. Leon Komornicki, były zastępca szefa Sztabu Generalnego Wojska Polskiego, dziś generał w stanie spoczynku. - Ja bym tego nie nazywał w ogóle służbą wojskową, tylko właśnie szkoleniem obronnym, które każdy powinien przejść na kolejnych etapach edukacji. Wszystko po to, by uniknąć potem łapanki, zaciągania w kamasze, bo z tym kojarzy nam się obowiązkowy pobór. A to wcale nie musi tak wyglądać - podkreśla.
Generał zaznacza, że im wyższy będzie stopień przygotowania, przeszkolenia rezerwistów i im bardziej będzie on spójny z powszechnym systemem obrony państwa, tym lepiej dla nas wszystkich. Dlaczego? Bo zwiększając liczebność armii i żołnierzy "pod bronią", zwiększamy nasze zdolności odstraszania wroga.- Testowaliśmy to. W osiem miesięcy jesteśmy w stanie wyszkolić specjalistę. Oczywiście nie jesteśmy w stanie nauczyć go wszystkiego, ale pamiętajmy, że on jeszcze później w ramach przydziału mobilizacyjnego będzie wzywany dwa razy do roku, by te swoje umiejętności doskonalić, by zgrywać się w strukturach oddziału itd. - przekonuje gen. Komornicki. Politycy boją się tematu obowiązkowego poboru Pytanie, dlaczego zatem politycy, i dotyczy to ministrów ze skrajnie różnych partii politycznych, tak bardzo uciekają od tematu przywrócenia obowiązkowej służby wojskowej? Skoro wojskowi i eksperci nie mają wątpliwości, że to słuszny kierunek? Przecież nawet w planach, o których mówi gen. Kukuła jest mowa o dobrowolnej służbie, a nie obowiązkowej.- Dobrowolność jest dzisiaj podstawą służby w armii - podkreślał w wywiadzie dla tygodnika "Wprost" szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Ta niechęć czy wręcz strach przed samym mówieniem o możliwości powrotu do obowiązkowej służby wojskowej dotyczy każdego z ministrów obrony w ostatnich latach. Tak jak Władysław Kosiniak-Kamysz z Koalicji 15 października przekonuje dziś, że nie potrzebujemy obowiązkowego poboru, tak samo zapewniał o tym jego poprzednik na tym stanowisku Mariusz Błaszczak z PiS. Generał Komornicki jest zdania, że politycy nie chcą poruszać tego tematu, bo wiedzą, że to grozi spadkiem notowań. I boją się tego. - Nigdy nie ma dobrego momentu. Teraz nie, bo kampania, za rok też nie, bo następne wybory itd. Czas leci, a my go marnujemy - mówi.
Damian Ratka z Defence 24: - Nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że nie potrzebujemy więcej wojska niż mamy obecnie. Wszystkie doświadczenia z wojen wielkoskalowych pokazują, że rezerwy mają ogromne znaczenie. Wystarczy spojrzeć na to, co się dzieje na Ukrainie. W pierwszej fazie wojny te rezerwy były, dziś ich brakuje i to stwarza problemy, związane z przymusową mobilizacją kolejnych roczników, co wywołuje niezadowolenie społeczne itd. - mówi.- Generalnie po dwóch-trzech latach wojny na Ukrainie najlepiej wyszkoleni żołnierze albo nie żyją albo nie są już w stanie pełnić służby. Każde wojsko trzeba rotować co jakiś czas, ale żeby to robić, trzeba mieć rezerwy. Bez nich nie da się wygrać wojny - podkreśla. Obowiązkowy pobór. "Nie będą traktowani jak mięso armatnie"
W połowie lutego tego roku SW Research na zlecenie "Wprost" zapytało Polaków o ich stosunek do obowiązkowej służby wojskowej. 44,7 proc. badanych odpowiedziało twierdząco na pytanie, czy jest za przywróceniem w Polsce powszechnej służby wojskowej. Przeciwnego zdania było 35,3 proc. ankietowanych, a 20 proc. nie miało w tej sprawie wyrobionego zdania. Co ciekawe, największymi zwolennikami tego pomysłu byli badani w grupie wiekowej 35-49 lat (50,3 proc.), a najbardziej sceptyczni byli najmłodsi, do 24. roku życia (31,8 proc. chciało powrotu obowiązkowego poboru).
Obaj nasi rozmówcy, ale także żołnierze, których pytaliśmy o opinie, mówią nam, że podstawą jest dobrze skrojony system szkolenia i idący w parze system zachęt dla rezerwistów, który motywowałby ich do walki. Muszą więc wiedzieć, że zostaną dobrze wyszkoleni, dobrze wyposażeni i że dadzą sobie radę, jeśli trafią na front. Innymi słowy - że nie będą traktowani jak mięso armatnie. - Dlatego uważam, że w ramach obowiązkowej służby powinniśmy szkolić nie tylko piechotę, ale także specjalistów. Tak, aby wszyscy ci żołnierze czuli, że są dla armii ważni i wartościowi - podkreśla Damian Ratka. - Jeśli nie zaczniemy tej dyskusji, to nigdy nie wypracujemy rozwiązań. Nawet krytyczne wypowiedzi są przecież wartościowe, bo tylko tak można ruszyć z tematem do przodu. Nie chciałbym być postawiony w sytuacji, że jako kraj jesteśmy nieprzygotowani do obrony i gdy już pociski będą na nas lecieć, obudzimy się ze świadomością, że mamy wojsko tylko na kilka miesięcy walki, a potem nie mamy kim tych żołnierzy zastąpić - alarmuje. W razie wojny wyjazd za granicę? "Mrzonka "Gen. Leon Komornicki stoi na stanowisku, że służba wojskowa powinna być wyrazem patriotyzmu, ale i powinna być traktowana jako naturalny, obywatelski obowiązek, który społeczeństwo jest winne sobie. - Nie politykom, ale właśnie sobie, swoim rodzinom. To powinien być obowiązek, ale nie przymus. Służba wojskowa jako element edukacji powinna też dawać pewne przywileje. Uważam, że człowiek, który nie przejdzie szkolenia wojskowego, powinien mieć zamknięte drzwi do pełnienia najwyższych funkcji publicznych: w polityce, w urzędach państwowych itd. - przekonuje gen. Komornicki.
Wspomina przy okazji, jakie wrażenie zrobił na nim fakt, gdy podczas wizyty w Szwajcarii w roli zastępcy szefa sztabu generalnego wojska polskiego odkrył, że prezesem narodowego banku Szwajcarii jest generał, dowódca brygady. - Tam nie można pełnić żadnej istotnej funkcji państwowej, nie mając przeszkolenia wojskowego. Bo bycie wojskowym, bycie przeszkolonym zmienia perspektywę polityka czy urzędnika. I to jest cenne - podsumowuje. Mrzonką jest myślenie, że jak bomby zaczną spadać na Warszawę, to każdemu uda się uciec. Jeśli ktoś liczy na otwarte granice, na otwarte niebo nad Polską, to może się zdziwić.~ Damian Ratka, Defence 24Jest jeszcze jeden aspekt powszechnego przeszkolenia, którzy dziś bardzo często nie zdają sobie sprawy, jak wygląda i jak może wyglądać rzeczywistość wojenna. Niedawny sondaż IBRiS dla Radia Zet pokazał, że 79 proc. Polaków w wieku 30-39 lat nie chce, by w razie wojny mieli zakaz wyjazdu z kraju. Tego samego zdania jest 72 proc. badanych w wieku 18-29 lat. To podejście zmienia się wraz z wiekiem. Wśród osób po 40. roku życia większość już popiera wprowadzenie takiegoż zakazu. Symptomatyczne, że najwięcej, bo aż 87 proc. zwolenników zakazu jest w grupie 60-69 lat. - Szkolenie wojskowe jest nie tylko w interesie kraju i wojska, ale w interesie każdego człowieka. Bo mrzonką jest myślenie, że jak bomby zaczną spadać na Warszawę, to każdemu uda się uciec. Jeśli ktoś liczy na otwarte granice, na otwarte niebo nad Polską, to może się zdziwić. Niebo i granice zostaną zamknięte, jeszcze zanim dowiemy się o wojnie. Żandarmeria będzie pilnować granic, a ci, którym nawet uda się dojechać do Niemiec czy Hiszpanii, zostaną zapewne cofnięci, bo tak działają procedury NATO - przekonuje Damian Ratka, który sam jest żołnierzem rezerwy. W interesie nas wszystkich jest więc to, by każdy wiedział, co ma robić w razie wojny. By każdy miał elementarne przeszkolenie. Skoro dziś nie ma obowiązkowej służby wojskowej, to powinniśmy się szkolić na własną rękę. Strzelnica, umiejętność posługiwania się bronią, udzielanie pierwszej pomocy to coś, o co możemy zadbać sami. Wojska nie należy się bać, a wręcz przeciwnie - im więcej będziemy o nim wiedzieć, tym lepiej dla nas wszystkich - podkreśla.
Obywatele polscy za granicą – obowiązek obrony Ojczyzny w razie ogłoszenia mobilizacji i w czasie wojny https://mmt-schneider.com/blog-936-Obywatele_polscy_za_granica_%E2%80%93_obowiazek_obrony_Ojczyzny_w_razie_ogloszenia_mobilizacji_i_w_czasie_wojny
Sześć godzin na spakowanie bielizny, długopisów i kanapek – procedura powołania w razie mobilizacji i w czasie wojny
https://mmt-schneider.com/blog-937-Szesc_godzin_na_spakowanie_bielizny__dlugopisow_i_kanapek_%E2%80%93_procedura_powolania_w_razie_mobilizacji_i_w_czasie_wojny
MMT-SCHNEIDER - Piotr Schneider
Nasza specjalizacja to -
Obywatelstwo i Paszport Turecki, dzięki programom inwestycyjnym w Turcji.
Program ten pozwala obcokrajowcom na zakup nieruchomości za minimum 400.000 USD
lub wniesienie kapitału zgodnie z określonymi przepisami i daje im tym samym
możliwość uzyskania obywatelstwa tureckiego.
Paszport i Obywatelstwo Tureckie dla całej rodziny w tym dzieci do 18-roku
życia.
Po 3 latach można nieruchomość/nieruchomości sprzedać o obywatelstwo i paszport
Turecki zostają na całe życie.
Obywatelstwo i paszport Turecki zostaje wydany w 40 dni od zakupu
nieruchomości.
Oferujemy też w innych krajach obywatelstwo i paszport w cenie od 100.000 USD.
BLOG , KSIĘGARNIA , FACEBOOK , TWITTER , TikTok , YUTUBE , INSTAGRAM , LENTO , FACEBOOK
Obywatelstwo w
40 dni >>KLIKNIJ<<
Obywatelstwo w 29 krajach >>KLIKNIJ<<
Nieruchomości oferowane Turcja >> KLIKNIJ<<
Grupa WhatsApp - Grupa Telegram